7.12.2012
standing ovation
Gdy wracałem z koncertu World Sextet Grzecha Piotrowskiego rozpętała się taka śnieżyca, że nie widziałem końca maski samochodu. Jechałem 15 km/h. Jak ja jutro będę wracał do domu? Mimo,że Grzech Piotrowski jest olsztynianinem, to pierwszy raz widziałem jego koncert na żywo. Również po raz pierwszy w życiu zobaczyłem pięcioosobowy sextet. A to dzięki Urzędnikowi, który nie dał wizy hinduskiemu muzykowi: Made in Poland...
Utwór na bis jeszcze słyszę
reportaż
Autor:
Mieczyslaw Wojtkowski
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.