
Przypomniało mi to inną historię. Krążyły opowieści, że Amadeo Modigliani swoje rzeźby ( 2 ), które uważał za nieudane, topił w kanale nieopodal swojej pracowni.Setną rocznicę urodzin artysty, w roku 1984, władze Livorno uczciły uroczystymi wystawami i naukowymi sympozjami. Postanowiono przy okazji zweryfikować legendę. Przez wiele tygodni systematycznie penetrowano błoto kanału- bez rezultatu. Kilku studentów inżynierii pobliskiego uniwersytetu w Pizie postanowiło pomóc w tych poszukiwaniach. Przy pomocy sprzętu marki Black & Decker obrobili marmurowe bloczki, obsikali je, wytarzali w tym i owym - no, spatynowali - i nocą utopili w rejonie prac. Odkrycie nieznanych rzeźb Modiglianiego było megasensacją. Naukowcy stwierdzili ich bezsprzeczną autentyczność a ekspertyzę , ze łzami w oczach, potwierdziła wiekowa wnuczka Artysty : ,,O, Dedo - tak, pamiętam...,, Świat Sztuki miał Karnawał. Ten stan euforii został jednak po kilku dniach zburzony, gdyż młodzieńcy przyznali się do kawału, a w programie telewizyjnym, na żywo, tymi samymi narzędziami wykonali dwie następne ,rzeźby Modiglianiego,. Wnuczka, staruszka, wylądowała w szpitalu z zawałem serca a ciekawostką jest to, że wielu historyków sztuki twierdziło, że to ich opinie są wiążące a nie bajki opowiadane przez jakichś żartownisiów.
A, zupełnie przypadkowo, pierwszą moją piłą łańcuchową był
elektryczny Black & Decker...
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.