Mijający tydzień spędziłem na rzeźbiarskim plenerze w Rakowcu. Imprezę pt ,,Orkiestra gra,, zorganizował Gminny Ośrodek Kultury w Kwidzynie. Muszę stwierdzić, że był to najprzyjemniej twórczo spędzony czas odkąd pamiętam. Dzięki ludziom, których tam poznałem, jak i niektórym kolegom, z którymi przyszło mi współpracować. Dzięęęki! :-D Zastanawiając się nad pracą, którą chciałbym tam wykonać, pomyślałem, że przecież żadna dobra, mądra orkiestra nie może dobrze, mądrze zagrać bez dobrego, mądrego Dyrygenta. Szukając inspiracji w pierwszej chwili pomyślałem o Januszu Siadlaku (link), założycielu i dyrygencie częstochowskiego chóru Collegium Cantorum (link). Słucham czasami ich wykonań w internecie. Postać charyzmatyczna i niezwykle charakterystyczna dla polskiego, muzycznego pejzażu. Piszę o inspiracji, nie próbie sportretowania, gdyż nie jest to zadanie do zrealizowania w czasie pięciodniowego pleneru. Figura, którą wykonałem, prawą dłoń, z batutą, ma uniesioną w klasycznym, dyrygenckim geście. Natomiast pięć palców lewej dłoni jest połączonych z pięciolinią z osadzonym na niej kluczem wiolinowym. Jakby dłonią pobierał Muzykę, którą następnie, poprzez Batutę, przekazywał Zespołowi. Praca jest wykonana w drewnie dębowym i mierzy 215 cm. Pierwsza w Polsce drewniana, plenerowa rzeźba Dyrygenta.
Między lipkami warmińskimi a mazowieckimi różnicy nie ma. Równie wdzięczne w rzeźbieniu, jedne i drugie potrafią jednak płatać ,,figle,,. Ta figura miała być trochę inna- właściwie sporo inna. Jednak podczas obróbki strażak ukazał swoje puste wnętrze ( swobodnie zmieści się tam dziecko), co wymusiło zmianę planów. Żadnych ażurów już mu nie zrobię, a przednie ścianki mają miejscami grubość 2-3 cm. Myślę, że i tak wyszedł nieźle :-) Jutro jeszcze drobne wykończenia i lecę do siebie.