30.01.2009

Nana



wystawa rzeżb Niki de Saint Phalle w hanowerskim
Sprengel Museum była ostatnią prezentacją prac
Artystki za jej życia. niestety, nie mogliśmy się z nią spotkać, gdyż przebywała akurat w Kaliforni. za to zgodziła się z Markiem i mną pozować do fotografii
Nana- jedna z jej rzeżb stojących na wysokim brzegu rzeki Leine.
,,większość rzeżb Niki ma coś ponadczasowego, są one wspomnieniami starych kultur i marzeń. jej

dzieła i jej życie są jak bajki..."
cytat z katalogu wystawy La Fete.Die Schenkung Niki de Saint Phalle

26.01.2009

Woodcarving Magazine


Woodcarving Magazine to modelowy przykład branżowego pisma artystycznego. poza rolą informacyjną jest też jednym z głównych animatorów imprez rzeżbiarskich na Wyspach Brytyjskich. miałem okazję wziąć udział w międzynarodowym przeglądzie organizowanym przez Redakcję oraz British Woodcarvers Association ( jako członek BWA ). moja praca "a wszystko te czarne oczy..." ulokowała się na pozycji medalowej. duża satysfakcja :)

cocktail bar


Cocktail Bar, miejsce kultowe, ma zniknąć z mapy Olsztyna. nowa rzeczywistość, zamiast pysznym ciastkiem, uraczy nas zapewne następnym bankiem lub placówką gsm. jakiś czas temu, dzięki życzliwości ówczesnej Pani Kierowniczki (kobieta o urodzie z obrazów Tamary de Lempicki:) miałem tam możliwość prezentacji swoich prac- obchodziłem na słodko 13-lecie pracy twórczej. ech...


23.01.2009

Bretania - festiwal pieśni morskiej w Paimpol


niedaleko pada rzeżbiarz od żeglarza. zjawisko może nieczęste, ale, jeżeli już występuje, to, że tak powiem, bardzo wyraziście. na festiwalu pieśni morskiej w Paimpol,Francja przestrzeń wystawienniczą moje rzeżby dzieliły z pracami olsztyńskiego artysty malarza tak znanego i lubianego, że każdy już wie, o kogo chodzi;) spotykały nas tam na każdym kroku różne, no, przygody. kolegę próbowali, np, uprowadzić żeglarze z Southampton, którym nieopatrznie pokazał, jak należy przyrządzać peklowaną golonkę.z trudem (bo i on stawiał opór) ale udało nam się go odbić. widać było jednak, że bardzo to przeżył, bo przez dwa dni jeszcze śpiewał (chociaż wicher rwie nam żagle) w języku może nie za bardzo angielskim, ale na pewno mocno zagranicznym. mi natomiast udało się uratować rozbitka wyrzuconego przez wody Kanału na plażę. w dłoni ściskał kurczowo kawałek drewna, który, w podzięce za ratunek, musiałem od niego przyjąć. wykonałem z niego tę oto rzeżbę. a w drodze powrotnej, w trakcie objazdu, na trasie Świebodzin- Szamotuły ulożyła mi się ta piosenka na melodię pół-francuskiego walczyka:

znam wąziutką uliczkę w Paimpol
co od portu mozolnie się wspina
wzdłóż sklepików, co świt kroczy nią
zadumana, samotna dziewczyna
* * *
gdy ją spotkasz, nie pytaj jej, czy
w porcie, kiedy latarnie już gasną
pragnie spotkać melodię od wielu już dni
nie słyszaną, zanucić, jak własną
* * *
znam malutki hotelik w Paimpol
co przykucnął pod drzewem przy płocie
skrzypem ścian przypomina jej, co
sniła w nim, zanim sen prysnął w porcie
za główkami portu w Paimpol
zniknął ten, co melodię tę nucił
ona czeka co świt tutaj go
miał przypłynąć nad ranem- nie wrocił
* * *
gdy ją spotkasz...
* * *
pusta plaża przy porcie w Paimpol
przy odpływie,na brzegu muszelka
chłód poranka i uczuć.i sól...
szumi wiatrem targana sukienka...



20.01.2009

Plener w Jastarni

impreza w Jastarni miała tę cechę charakterystyczną, że nie podano nam nigdy na posiłek ryby. zdesperowani ruszyliśmy na wycieczkę i w urokliwym zameczku pod Puckiem zaordynowaliśmy sobie z przyjaciółmi obiad co się zowie. swój pamiętam do dziś;
-sandacz saute
-ziemniaki zapiekane z serem
-sos grzybowy
-grzybki marynowane
-potrójny zestaw sałatkowy
-woda mineralna gazowana z cytryną
-kawa parzona z łyżką (bez szykan)
O,było to gastronomiczne przeżycie...I gdy dnia następnego, w porze drugiego śniadania , siedziałem na topolowej kłodzie wpatrzony w kanapkę z żółtym serem, który już zaczął się szklić na brzegach, a w plecy grzało mnie słońce, a twarz mroził mi wiatr od morza i od napięć termicznych omal nie pękłem- to nie było mi z tym dobrze;

,gryzłem raz kanapkę z serem,
mijał czas,jak ma uroda,
czknąłem smętnie i zawyło
we mnie (w środku):
jaka szkoda!

szkoda róż i szkoda lasów,
żal (co w niebie) wszystkich świętych,
żal mi tego, i owego,
i panienek niewyrżniętych.

także szkoda mi zegarka,
co mi wleciał raz do sracza,
lecz najbardziej w całym życiu,
to saute mi żal sandacza...

tak było..

Jastarnia


tradycja plenerów artystycznych nie sięga tak głęboko, jak historia czarnego dębu, jednak zjawisko warte jest odnotowania, ponieważ często ujawniają się wtedy talenty niekoniecznie plastyczne...

,, -ki wyczynowiec.
pewien człek nieprzeciętny miał cel
biegał co dzień z Jastarni na Hel
lecz Juratę omijał
(flaszkę rozbił tam pijak).
bo na rękach biegał ten wiel-,,

19.01.2009

znów na plener wyruszę...



Znów na plener wyruszę bujać się między kłodami
Znów na plener wyruszę, przywitam się z Wami
W świeże wióry się zanurzę, pewnie znowu się zadurzę, ale
Znów na plener wyruszę z piła za pan brat

Plener, plener- tam lipowa już czeka mnie kłoda
Plener, plener- na głupoty to czasu nie szkoda
Serce mocniej znów zabije,
Do księżyca znów zawyję, po to

Znów na plener wyruszę tego lata właśnie
Ktoś rozgrzeje mi duszę, serce pędzlem chlaśnie
Znowu tydzień pełen treści, co w blejtramie się nie zmieści, ale
Znów na plener wyruszę z piłą za pan brat

Plener, plener- te wieczory przy ogniu i śpiewie
Plener, plener-a co nocą nie powiem,bo nie wiem(?)
Znów się sobą pozachwycam,
Znów zawyję do księżyca, ale

Znów na plener wyruszę w dżins odziany ładnie,
Znów na plener wyruszę, coś pod dłuto wpadnie
Se przypomnę, jak to było i pocudzołożę (z piłą!)- po to
Znów na plener wyruszę z piłą za pan brat

Plener,plener-te wieczory przy ogniu i śpiewie
Plener, plener-a co nocą nie powiem, bo nie wiem(?)
Znów się sobą pozachwycam
Znów zawyję do księżyca:
Anastazja Pietrowna, Anastazja
Pół na pół- rozpacz i fantazja
Tyś liryka, delirka, trans...
Anastazja.....z piłą za pan brat !

18.01.2009

czarny dąb - mooreiche, bogoak




,,masz w sobie światło,,
a w pracowni czeka mnie jeszcze sporo takich niespodzianek...

17.01.2009

czarny dąb - mooreiche, bogoak





kształty są nieraz tak nieprawdopodobne, że materiał nie wymaga zbytniej ingerencji rzeźbiarza...wystarczy nie zepsuć.
,,tchnienie Terpsychory,,

czarny dąb - mooreiche, bogoak

czarny dąb wydobyty z bagna

czarny dąb - mooreiche, bogoak



CZARNY DĄB
(polski heban) - popularna nazwa drewna dębowego przebywającego w ziemi lub pod wodą od kilkuset do kilkunastu tysięcy lat.Jest to początek procesu powstawania węgla kamiennego. Kolor (od szarobrązowego do granatowo-czarnego) jest efektem reakcji zawartych w drewnie dębu garbników z obecnymi w wodzie lub ziemi solami żelaza. Osadzanie się i krystalizacja substancji mineralnych w ścianach komórkowych powoduje znaczne zwiększenie gęstości (do 20%), co utrudnia obróbkę tego materiału. Wadą jest duża skłonność do pękania w trakcie suszenia. Czasami zachowane kawałki czarnego dębu przybierają kształty duchów z przeszłości, które chciałyby nam przypomnieć o tym, co kiedyś tutaj się działo...

WITAJCIE !



zapraszam na spotkanie z moją twórczością