23.12.2013

tzw. jubileusz


właśnie mija powoli 25. rok mojego rzeźbienia. Kiedy to przeleciało? Zaczęło się w Trójmieście... Rylcami do linorytu w jakichś lipowych skrawkach. Pamiętam, jak dziś, gdy w Sztuce Polskiej we Wrzeszczu siedziałem na podłodze za ladą i grzebałem w kartonach z dłutami. Moje pierwsze ,zawodowe, narzędzia. Za jakieś dziwne pieniądze wyniosłem ich stamtąd ogromne pudło (później rozdawałem...). Sklep mieścił się przy Partyzantów, a była to (jest?) ulica nie taka pierwsza- lepsza. Potrafiła zacząć się ,dziś, a skończyć, np,  ,pojutrze,. Szedłem kiedyś nią i tam, het, pod Srebrzyskiem, z parapetu okna na piętrze (głośno było, wesoło) spadła na trotuar, kilka kroków przede mną, doniczka z kwiatem (geranium?) i roztrzaskała się z hukiem. Wtedy, chyba jedyny raz w życiu, wykazałem się taką niebywałą przytomnością umysłu: wydałem z siebie okrzyk ,łoj!, podbiegłem i usiadłem wśród skorup i ziemi trzymając się za głowę. Z budynku wybiegło towarzystwo, żeby mnie ratować. Miałem, co prawda, ze sobą gitarę, ale, żeby... dwa dni..? Były to czasy, gdy jeszcze po Monciaku ganiał za panienkami nawiedzony poeta Peter Konfederat a puszczanie kaczek na plaży za grandem i całowanie się pod molem miało wymiar wręcz eschatologiczny. Czas wypruł nici szaleństwa i, co tu gadać, nawet liryki- wszystko się takie ,profesjonalne, porobiło, poukładane. Pozostał sentyment i rytuał spacerów Przymorze- Jelitkowo- Sopot. Dziwne, że od Przymorza w stronę Nowego Portu jakoś mnie nigdy nie ciągnęło. Pamiętam jeden przypadek - idąc tam z dziewczyną natknęliśmy się na rurę (RURĘ!) pionowo sterczącą z piachu plaży. Patrz, mówię jej, jak ten statek zasypało. Jeszcze kilka lat temu kapitański mostek na wierzchu był, a dziś wystaje tylko komin, ech... Jak myślicie? Uwierzyła? Te historyjki  z rzeźbieniem nie mają  nic wspólnego? Czy mają, zapytajcie jakiegoś znajomego rzeźbiarza. A może to będzie akurat któryś z moich kolegów? Przez te lata na swojej drodze miałem wielką radość spotkać wielu interesujących i wartościowych ludzi (nie- nie tylko rzeźbiarzy ;-). Niektórych mam zaszczyt nazwać Przyjaciółmi. Dzięki nim przeżyłem wiele pięknych chwil, za które im serdecznie dziękuję :-)
 Wszystkim życzę pogodnych Świąt ! Duuużo radości :-) 
 Do zobaczenia gdzieś tam ...

p.s.
to akurat może nie jest najważniejsze, ale w tym czasie wystrugałem trochę rzeźb, z których  kilka  mi się podoba i nie zrobiłem żadnej kierowany złością. I z tego jestem rad.

przejrzyj się w kocie, lustro, drewno lipowe, 80x 55 cm

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.